wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 6

- Dokad sie wybierasz ? - i znow jestem pod nim.
- No nie wiem. Może pójdziemy na spacer.
- Może nie ? - objął dłońmi moje piersi.
- Tak, zdecydowanie idziemy - podniosłam się. Wrócił mnie na łóżko. 

- Co jest ?
- Nic. Ładna pogoda jest.
- Wiem, że masz okres
- To po co pytasz? - spojrzałam na niego głupio.
- Nie wiem w czym problem.
- Chodź - wstałam poprawiając spodenki. Nie. Ma. Mowy. Ohyda. Fu. Znów mnie położył i zaczął całować  
- Harry nie. - powiedziałam. - Mogę ci zrobić dobrze, ale nie będziemy się kochać.
- Też Ci dogodzę. Nie dotykając Twojej największej kobiecości. - całował mój dekolt i szyje. Nie odpowiedziałam. Dałam mu wolną rękę. Zdjął mi stanik oraz bluzkę. Całował piersi i brzuch.
Pieścił moje piersi w taki sposób, że jęczałam z rozkoszy. Doszłam momentalnie. Pobiegłam do łazienki doprowadzić się do porządku. Wyszłam po 15 minutach bo szukałam jeszcze tabletek przeciwbólowych. wzięłam z trzy i w dobrym humorze wyszłam. Uśmiechnięty siedział na łóżku. Przez niego staje sie pieszczochem. Usiadłam mu na kolanach. Pocałowalam jego szyję i jeździłam ręką po torsie chłopaka. To były najlepsze wakacje, ale po dwóch tygodniach wezwali Harry'ego do pracy. No i wróciłam do Londynu. Harry nie pozwolił wychodzić z domu
- Mówiłeś, że wrócę do pracy.
- Tak kochanie. Jak odpoczniesz
- Odpoczywałam na wakacjach.

- Idź się ubrać. - westchnął. Uśmiechnęłam się zadowolona. Nie za bardzo umiałam gotować i zajmować się domem. Wolałam pracować. Pobiegłam na gore i ubrałam sukienkę.
Była bladoróżowa ale ładna. Gotowa wróciłam do Hazzy.
- śliczna. - pocałował mnie w policzek.
- Dziękuję skarbie.
- Chodź. - zaprowadził mnie do auta. Pojechaliśmy do jego firmy. Tam jest pełno blond sekretarek! Nosz kurwa juz mnie drażnią.
- Dzień dobry Panie Styles. - i tak co chwile. Harry wszedł do gabinetu, a ja powiedziałam ze idę do łazienki. Podeszłam do kilku z nich.
- Żeby żadna się do niego nie przystawiala bo źle skończy.
- A kim ty jesteś ?
- Głucha czy głupia? Mogę być i królową ale wara od niego.
- jasne. Robie mu kawe od 3 lat. W końcu sie zakocha
- Ja uważam, że mam u niego duże szanse - odezwała się trzecia blondynka.
- A ja widzę tylko Summer. - Mój chłopak objął mnie ramieniem
- Oczywiście - odpowiedziały równo jak gdyby nic. I super. Zaprowadził mnie do gabinetu.
- To co mam robić? - spytałam.
- Asystowac.
- Jaśniej - oparłam ręce o biurko patrząc na niego. - Do niedawna rezerwowałam pokoje.
- Odbierasz telefony, umawiasz spotkania, odpisujesz na maile i pomagasz mi sie odstresować.
- Dobra - robiłam jak chciał. 
- Harry - odezwałam się jakoś po czterech godzinach. - ja muszę..
- co miś?
- Potrzebuje - rozplakalam się. Przez ten stan miałam właśnie takie wahania nastroju. Przytulił mnie i pocałował w czoło.
- Chociaż małej dawki...Na odwyku nigdy od razu nie zabierają Wszystkiego - płakałam w jego koszule.
- Otwórz buzię.- Tak zrobiłam licząc na to, że da mi tą tabletkę. No i coś dostałam. On wszystko daje mi do ust. Nigdy nie do reki
- Panie Styles spotkanie - oznajmiła sekretarka. Otarlam łzy wierzchem dłoni i poszłam zmyć makijaż.
Jak wróciłam to szukałam tych tabletek wszędzie, ale nic nie znalazłam. Czy on musi mieć wszystko przy sobie? Westchnęłam i usiadłam na fotelu. Odebrałam dzwoniący telefon, mówiąc zrezygnowana.
- Biuro pana Stylesa w czym mogę pomoc
- Niech mój syn do mnie zadzwoni - Aż się na fotelu wyprostowałam.
- Pa...pani Styles? Jak się pani czuje - spytałam. Może było to głupie, ale było mi jej szkoda.
- Kto mówi?
- Jestem Summer. To znaczy pani mnie nie zna, ani ja pani osobiście ale - mówiłam jak najeta. - po prostu....Harry mi powiedział.
- A. Domyślam sie kim jesteś. Poproś go, żeby zadzwonił.
- Poproszę. A...yyy nie chce pani przyjść na kolację?
- Słucham ? - Boże to było takie niezręczne ale chciałam aby porozmawiali.
- Kolacja. Ja mogę was zostawić, tylko przygotuję.
- Mieszkasz z nim?
- Tak..
- Będę w sobotę.
- Do widzenia Pani Styles - rozłączyłam się i odchyliłam na fotelu. Najcięższa rozmowa w życiu. Wrócił Harry.
Wolałam się na razie nie odzywać.
- I co ksiezniczko ? Jak sie czujesz ?
- Trochę lepiej. Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego słodko.
- Co nabroiłaś ?
- Bo wiesz słońce dzwoniła twoja mama i kazała ci zadzwonić.
- A okej.
- Przyjdziewsobotenakolacje nie bij! - Westchnął głęboko i potarł czoło.
- Nie jesteś zły? - podeszłam do niego potulnie.
- Jestem. Znaczy nie. Nie ważne.
- Powiedz. Co się stało?
- Olała mnie.
- A teraz prosi o rozmowę.
- Nie chce o tym gadac. Zrób mi kawę. - jest zły.
- Ja ci mowie jak coś się dzieje - powiedziałam i poszłam przynieść mu napój. Jak wróciłam to z nią rozmawiał.
To miło. Postawiłam mu kawę. Gdy tylko wróciliśmy do domu, przyjechał Louis. Czujecie moja radość ?
- Summi ! -przywiózł Maye.
- Kochanie! - przytuliłam ją i wzięłam do kuchni.
- Popatrz ! Tatuś mi kupił ! - pokazała mi air maxy
- Ładne. Czemu mówisz do niego tato?
- Bo mi pozwolił, a ja bardzo chciałam mieć tatusia.
- Dobra jak tam chcesz. Lody?
- Nie, ide z tatusiem.
- Z siostrą już nie?
- Nie dziś.
- jasne - powiedziałam smutno i zaczęłam robić obiad.
- No weź! Tatuś ma urodziny. - Jeszcze jedno "tatuś" a pójdę i go rozszarpie.
- Super. Narysuj mu coś.
- A pomożesz mi ? - Wzięłyśmy kartkę i narysowałam z nią coś dla Tomlinsona. Uśmiechała się. Była szczęśliwa, zadbana. Nic mu nie moge zarzucić. Po prostu go nie lubię. Ale jestem wdzięczna ze o nią dba.
- Summi chodź do nas.
- Gotuje - wymigałam się.
- Kłamiesz. Chodź. - Tak. Kłamie i dlatego mecze się z kurczakiem.
- A to twój mąż ? - spytała Maya
- Nie mała. Będziesz wkładać pokrojone warzywa do miski?
- A czemu nie ?
- No bo nim nie jest.
- Jest fajny i go kochasz. Pójde sie go spytać ! - już jej nie ma Nie wiedziałam czy go kocham. Zależało mi, ale po takim czasie nie umiałam tego jeszcze określić.
- Misiu ? - wszedł do kuchni
- Słucham cię - oblizałam palce z sosu i spojrzałam na niego.
- Twoja siostra powiedziała, ze mam Ci sie dzisiaj oświadczyć.
- Nie rób tego - powiedziałam. - Dobrze ? Nie chcę, żeby coś się popsuło

- Nie zamierzam. Nie chce mieć rodziny.
- To dobrze - zaśmiałam się. - Zaraz kończę. - Dał mi klapsa.
- ej - pocałowałam go.
- No co?
- Zostaw mój tyłek.
- Czemu?
- Bo gotuję.
- A co to przeszkadza w dotykaniu tyłeczka.
- Że mnie rozpraszasz. Masz gości
- Poszli. Teraz mogę Cie dotykać. - no i już czuje te jego ręce.
- Harry kochanie! - jakiś damski głos było słychać z korytarza. I to nie była Anne. Poszłam za nim i zobaczyłam jakąś brunetkę trochę podobną do mnie. Pewnie jakaś wcześniejsza.

12 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza? :D
    No nie mogę ... Takie cudo <3 Kocham, kocham, kocham <3
    Już czekam na następny :* /N

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG. *-* Ciekawa jestem, kto przyszedł :D Nie mogę doczekać się kolejnego :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!
    Hmm Hazza nie chce rodziny?! A to ciekawe. No i kto to tak brunetka. Hmć
    Czekam na kolejny :*
    Buziaki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział ♥ Kocham :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. O w mordę z krzesła zaraz spadnę ;o
    Harry nie chce mieć rodziny?! ;ooo
    SZOK...

    Ściskam
    You Belong With Me

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdzial czekam na nn i jestem ciekawa kim jest ta brunetka . Xx

    OdpowiedzUsuń
  7. O boże!!! Kocham!!! <3 Czekam na nexta z niecierpliwością!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdzial :)
    "Harry kochanie" ?- co to ma byc :/
    Już nic nie rozumiem xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Znowu kłopoty na horyzoncie z brunetką.
    Czekam na iopejny

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu -,- Pewnie jakaś była Styles`a..
    Świetny czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń