Zaczynam go
nienawidzić za to, że za mnie decyduje. Przysięgam, że będzie miał piekło jak
mi jeszcze coś zabroni. Położył mnie
w salonie, ale faza. Podobało mi
się co zrobiła ze mną ta tabletka.
Przyszedł do
mnie i położył moją głowę na swoich kolanach. Nie
odezwałam się do niego słowem przez cały dzień. Może
dlatego, że nie byłam w stanie. Humor miałam
bardzo dobry. No i w końcu
położył mnie spać. Rano w końcu
wyszłam. Humor dalej dobry. Załatwiłam co miałam załatwić. Sprzedałam jedną z
sukienek z garderoby. Droooga była. Poszłam do siostry wieczorem.
- Summer !
- Maya. Jak
tam mała ?
- Zabierz
mnie stąd. - przytuliła się do mnie mocno.
- Nie mogę
kochanie.
- Dlaczego ?
- Bo mam
problemy. Wiesz, nabroiłam.
- A jakie ?
- Złe. -
pocałowałam ją w czoło.
- Obiecałaś,
że mnie zabierzesz.
- Jak będę
mogła.
- Ale to nie
ty tu siedzisz. - poszła sobie i już nie chciała mnie widzieć. Popłakałam się.
Chciałam do Harry'ego. Jestem
okropna siostrą. Nawet w tym sobie nie radzę. Zdruzgotana szłam do domu. Od razu
mocno przytuliłam się do Hazzy. Fajnie mieć
czasem kogoś obok.
- Co się
stało ? - Nie
odpowiedziałam. Dalej mocno się go trzymałam - Okej, to
po co byłaś w domu dziecka ? - tulił mnie
- Powiem ci
jeśli obiecasz ze przestaniesz mnie szpiegować, bo to jest nie do zniesienia -wyszlochałam.
- Nie
szpieguje. Powiedz kotku
- To niby
skąd wiesz, że tam byłam. Przecież nie po to aby adoptować.
- Więc po co
?
-
Odwiedziłam siostrę.
- Co ?
- Siostrę.
Ma do mnie żal.
- Musimy ja
stamtąd zabrać. - Spojrzałam
na niego. To było wariactwo. Nie zostanę tu długo.
- Nie. Ona potrzebuje
rodziny. Matki i ojca. Nie siostry ćpunki.
- Nie
będziesz ćpała.
- Summer, prawdopodobnie
nikt jej nie zaadoptuje.
- wcale nie.
- Jeżeli ty
nie chcesz jej pomóc to ja to zrobię.
- Nawet jej
nie wychowasz. Nie wiem co mam zrobić - musiałam się napić. Wzięłam wino.
- Razem ją wychowamy. - podniósł mój podbródek.
- Nie. Ja
nie jestem jej matka, a ty. ..to ty - usiadłam i zmęczona spuściłam głowę. To
zwykle oszustwo.
- Jesteś
jedyna osobą, którą ma i kocha
- Nie mam
mieszkania! Ćpam. Pije. Baluje. Sypiam czasem za kasę i cie okradam. No szczyt
marzeń kurwa - wybuchnęłam nie gryząc się w język.
- Słucham ?
- To co
słyszałeś. Cała prawda o mnie. - odstawiłam butelkę. - i moich planach. - Pokręcił
głową i wyszedł z pokoju Kopnęłam w
stolik. Byłam wściekła, że mu powiedziałam. Za szybko no. Ale to w przypływie
emocji. Porwałam kluczyki ze stołu i wsiadłam do auta wyjeżdżając z garażu. Nie
wiem gdzie jechałam. Musiałam ochłonąć. Summer źle robisz. Całe życie. Dwa dni
spałam w tym aucie. Na resztkach paliwa pojechałam pod dom dziecka. Chciałam ja przytulić, ale jej tam nie było.
- Gdzie jest
moja siostra - spytałam wyczerpana emocjonalnie. Ręce mi drżały.
- Adoptowana.
- Nienawidzę
cie Styles - powiedziałam wściekła. Nawet ją mi zabrał.
- Właściwie
to wróciła do ojca.
- Słucham?!
- No tak.
- O nie -
nogi się pode mną ugięły. Tylko nie tam. Nie chciałam, żeby przechodziła przez
to co ja.
Co ja mam
zrobić ? Tylko Hazz może mi pomóc Może, ale
czy to zrobi. Oszukałam go. Pojechałam
do niego. Weszłam do
środka nie wiedząc jak się zachować. Jeszcze ten gość tam był.
- Harry,
Twoja dziwka wróciła.
- Musisz mi
pomóc rozumiesz - złapałam go za koszule i patrzyłam w oczy. - Dla niej. On ją
skrzywdzi rozumiesz?
- Summi ? -
kompletnie pijany.
- Harry
błagam cie - płakałam.
- Co się
stało ?
- Mój ojciec
ją adoptował.
- To źle ?
- Tak.
Okropnie. Najgorzej. Nie wiesz co on robi.
- Nie wiem. - Puściłam go. Dzisiaj rozmowa była bezsensu. Spojrzałam na jego kolegę. - Jak... Jak
wytrzeźwieje to powiedz mu żeby zadzwonił.
- Jak
wyjdziesz to dalej będzie pił.
- Nie możesz
mu zabronić? Zabrać? Od czego są przyjaciele? - pociągnęłam Harry'ego za rękę na
kanapę i położyłam.
- Teraz się
martwisz ? Dał Ci wszystko, a ty jak go
potraktowałaś
- Wiedział
jaka jestem. Odpierdol się jak nic nie wiesz. - Loczek
płakał leżąc na kanapie. Przykryłam
go kocem i otarłam łzy. - Harry no nie rób mi tego. Ja mogę płakać, ale ty nie
- kucałam.
- Ty też
mnie zostawisz. Jak każdy. Zawsze będę
sam.
- Nie
będziesz.
- Będę. Nikt nie będzie mnie kochał
- Harry
przestań - odezwał się brunet. - Zasługujesz na kogoś lepszego niż ona.
- Racja.
- Zamknij
mordę Louis i wypierdalaj z mojego domu.
- Chyba że z
nią.
-
Powiedziałem wyjdź - Spojrzałam
na bruneta. Jezu, serio mnie nie lubił. Wyszedł. Poprawiłam Harry'emu poduszkę
pod głową.
- Zabije
się, wiesz ?
- Nie. Masz
wszystko i nie będziesz sam - usiadłam opierając się o kanapę. - Popatrz jaka
ja jestem beznadziejna.
- Taka jaką
chcę.
- Nie chcesz
mnie takiej. Nie chcę być szmatą. Przepraszam, że Cię wykorzystałam.
- Kogo ja
obchodzę ?
- Mnie.
Swoją rodzinę.
- Ciebie ?
Przestań.
- Obchodzisz
mnie - potarłam ręką czoło. - Wiem, jestem idiotką ale nie chce być już dziwką.
Nie chcę, żeby patrzyli na mnie z obrzydzeniem. - poprawiłam mu włosy wpadające
na nos.
- Nie
jesteś. Jesteś wspaniała, ale zagubiona. - Pogłaskałam
go po policzku.
- Muszę pomóc siostrze..
- Załatwiłem
to.
- Co?
- Louis ją zaraz przywiezie.
- Jak to
załatwiłeś skoro jak przyjechałam to nie wiedziałeś o co mi chodzi.
-
Wystarczyło, że Louis usłyszał.
- Nie lubię
go.
- On Ciebie.
- Wiem.
- Daj mi
wódkę
- Nie. Weź
idź spać - trzepnęłam go poduszką. I tak zaraz zasnął, a ja zaczęłam sprzątać. Nareszcie. Myślałam, że już nie zaśnie. To moja
wina, że jest w takim stanie. Kiedy
skończyłam siedziałam przy nim. Spał tak
spokojnie. Taki piękny. Nie
zasługuje żeby tu być. Otworzył
oczy. Zobaczyłam w nich ból. Spuściłam
głowę nie mogąc na to patrzeć.
- Jesteś
tu.. - szepnął podnosząc mój podbródek
- Jestem...
Nigdzie się nie wybieram, chyba że mnie wyrzucisz.
- Nigdy
- Przynieść
ci coś Harry?
- Wody. - Podniosłam
się i poszłam do kuchni. Przez jego słowa zrobiło mi się cieplej na sercu.
Kiedy
wróciłam do salonu szklanka wypadła mi z ręki.
Maya była u niego na rękach Znów mi łzy
poleciały. Dobrze wiedziałam, że tutaj będzie jej najlepiej. Wyciągnęła
do mnie ręce. Od razu ją
wzięłam i mocno przytuliłam. - Nic ci nie jest? Matko...
- Nic.
Zostanę z Tobą ?
- Tak. Już
tak - głaskałam ją po włosach.
- Albo ze
mną. - Powiedział Louis.
- Tobie
dziecka nie dam - zmroziłam go wzrokiem.
- Summer
zachowuj się.
- Powiedziałam.
Chodź skarbie - poszłam z siostra do kuchni. Na pewno jest głodna Harry
rozmawiał z nim w salonie. Zrobiłam jej obiad. Wszystko zjadła.
- Chcesz coś jeszcze Maya?
- Pić. - sięgnęłam po
szklankę i nalałam jej soku.
- Proszę.
- Dziękuję. - Ona piła, a
ja wstawiłam talerze do zmywarki. Tu wszystko było takie nowoczesne i
nowiutkie. Aż bałam się czegoś dotknąć, żeby nie popsuć.
- Summer.
Chodź pogadać.
- Poczekaj
tu - powiedziałam do małej i poszłam do salonu. Louis do
niej poszedł. Chciałam mu przywalić, ale Harry złapał mnie za rękę i pociągnął
na kanapę.
- Proszę cię
no. Nie cierpię tego faceta - jęknęłam schodząc z kanapy. Zebrałam szkło
szklanki.
- Posłuchaj
mnie uważnie. Louis jest świetnym ojcem i może jej wszystko zapewnić.
- Ojcem? On?
- spojrzałam na niego jak na kretyna. - Rozumiem, że jej tu nie chcesz, ale on?
- Nie
powiedziałem tego. Zrozum, że ja nie mam czasu, a ty musisz się leczyć. Jeżeli
chcesz ona tu zostanie.
- On ma
rodzinę? Co on robi? Powiedz mi do cholery. Muszę wiedzieć.
- Louis jest
policjantem. Ma żonę i dwójkę adoptowanych dzieci. - Spojrzałam
na wejście od kuchni zaciskając zęby.
- I chce
trzecie? - tatuś się znalazł.
- Jego żona
nie może mieć dzieci.
- Mogę ich
poznać?
- Tak.
- Dobrze. - Rozłożył
ramiona. Podeszłam do
niego i przytuliłam się.
- A teraz
wybacz idę wyrzucić szkło.
- Idź. - Tak
zrobiłam. Louis rozmawiał z Mayą, a ta się smiała. Pociągnęłam go za tył
koszulki.
- Co chcesz
kobieto ?
- Pogadamy
facecie.
- Słucham ?
- Mną możesz
poniewierać, ale ją masz dobrze traktować.
- Dziecka
bym nie skrzywdził.
- Cudownie.
- Aha.
Ostrzegam, że jak jeszcze raz skrzywdzisz mojego brata to Cie rozniosę.
Rozumiesz ?
<3
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńJakie cudeńko! ^^
OdpowiedzUsuńcodo <3<3
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńUhuhuhuhuhu dzieje się <3
OdpowiedzUsuńŚciskam
You Belong With Me
Czekam na bohaterów ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam bardzo, po co?
UsuńHarry i Barbara. Przecież widać
super:))
OdpowiedzUsuńswietnyyy
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńCuuudeńko!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
Buziaki :*
A.
Super świetny , doskonały :-) od narodin , aż do smierci poytywnie pierdolnięci hihih super
OdpowiedzUsuńCzekam na. bohaterów błagam ? Serio haha święty
OdpowiedzUsuńprzecież masz bohaterów w rozdziaale
Usuńnie rozumiem
Boski
OdpowiedzUsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czytałam juz dawno ten rozdział ale całkowicie zapomnialam skomentować. Kocham i czekam na następny ❤️
OdpowiedzUsuńBoski no !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next!!
Świetne to nowe opowiadanie. Podoba mi się baaardzoo :-D Czekam na next. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńJeju, ale super rozdział ogólnie fajny pomysł na bloga ������
OdpowiedzUsuńświetny!! :* czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 Kocham ♥
OdpowiedzUsuńkiedy next :(
OdpowiedzUsuń