niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 5

- Bo chce, żebyś odpoczęła - zrobiłam jak chciał. Po co się kłócić. Oparłam głowę o ramię bruneta. Pocałował mnie w czoło. Gdy wylądowaliśmy na platformie lotniska, ktoś wziął nasze rzeczy. No, a on wziął mnie za rękę. Splotłam nasze palce ciesząc się najmniejszym gestem. Jak zobaczyłam hotel... Whow. Do tanich nie należał i zapierał dech w piersiach.
- Podoba ci się ?
- Tak, Harry. Bardzo.
- To tak jak ty mi - ta, pewnie, jasne. Ładnej dziewczyny chyba nie widział. Pocałował mnie. Pierwszy raz publicznie. Motylki w brzuchu tańczyły mi salsę. Weszliśmy do hotelu. Sama niedawno w takim pracowałam, a teraz mogę być jego gościem. Podeszliśmy do recepcji.
- Państwo Styles ! - zagdakała recepcjonistka. Dobra niech jej będzie i Styles. Szybciej kobieto, bo rozbierasz go wzrokiem – pomyślałam czekając aż załatwią formalności. Przytuliłam się do jego ramienia. Teraz jest mój. Nie wiem na jak długo, ale mój. Musze się postarać. Zawsze marzyłam o takim życiu. Mogę mieć wszystko i miłość.
- Chodź, pyszczku.
- Do widzenia panie Styles - jeszcze się odezwała. Odwróciliśmy się, a ja za jego plecami pokazałam jej dość nieadekwatny gest, jak na takie miejsce i takich ludzi dookoła mnie.
- Summer.
- Słucham? - pocałowałam go w policzek i pobiegłam do windy.
- Nie rób tak. - poszedł za mną.
- Oczu z tyłu nie masz.
- Widzę co robisz, kochanie.
- Ktore piętro? - wywróciłam oczami i zmieniłam temat.
- Ostatnie. - nacisnęłam odpowiedni przycisk. Objął mnie od tyłu. Popatrzyłam na nas w lustrze i uśmiechnęłam się do odbicia. Jestem szczęśliwa. Wysiedliśmy z windy i ruszyliśmy do pokoju. Łazienka była większa niż moje mieszkanie. Ja chyba nawet nie chciałam wiedzieć ile on za te wakacje zapłaci.
- No co tak patrzysz ? - klepnął mnie w tyłek.
- Jest bardzo, bardzo ładne.
- To tak jak ty.
- Przestań. Nic temu nie dorówna.
- Twojej urodzie ? Owszem.
- Nie, hotelowi..
- Kto by zwracał na niego uwagę, kiedy ty jesteś obok ?
- Nie jestem ładna.
- Piękna.
- To też nie.
- Dla mnie najpiękniejsza. - położył mnie na łóżku. Patrzyłam w zielone oczy mężczyzny, który w tak krótkim czasie zaczął zmieniać moje życie. Pocałował mnie krótko, ciągle patrząc mi w oczy, co było dziwne i śmieszne. Zaśmialam się głośno i teraz to ja go tak cmoknęłam. No i bawiliśmy się tak z 10 minut.
- Fajnie cię całować i w ogóle, ale złaź – zepchnęłam z siebie mężczyznę - Idziemy?
- Gdzie ?
- Na przykład zwiedzać. Tu jest tak ładnie, że trzeba to obejść.
- Wolę oglądać Ciebie. - wywróciłam oczami, bo znowu zaczynał. Był słodki (od kiedy u mnie takie słowo istnieje? Zmieniasz się, Summer), ale chciałam iść na spacer. Ukucnęłam i wyjelam bieliznę z walizki.
- Skarbie... - mruknął.
- Nie skarbuj tylko chodź - ubrałam brakującą część garderoby. Podszedł do mnie i zlapał mnie za tyłek - Harry! - pisnęłam.
- Słucham ? - łobuzerski uśmiech kontrastował ze słodkimi dołeczkami. Dlaczego był tak cholernie idealny? Anioł. Mój anioł. Uścisnął mocniej moje pośladki i mnie puścił. Pocałowalam jego policzek i wyszliśmy z pokoju, a później z hotelu. Zachwycałam się dosłownie wszystkim. Wszystko robiło wielkie wrażenie, a on tylko chodził i robił mi zdjęcia.
- Możesz nie zaśmiecać telefonu, kochany?
- Moj telefon. Nie interesuj sie. - pokazał mi język. Westchnęłam i wskoczyłam na murek fontanny. Spojrzałam na piękne bezchmurne niebo, a ciepłe promyki słońca muskaly moją twarz. Jaka byłam? Szczęśliwa. Wziął mnie za rękę i prowadził dookoła, a potem wziął na ręce i okręcił. Pisnęłam, łapiąc się jego szyi. Spacer był na tyle długi, że w końcu brunet niósł zmęczoną mnie do hotelu. Jak dziecko, bo wszystko jeszcze ogladałam. Wieczorem zaczęło być nieprzyjemnie. Uczucie głodu zawitało na nowo.
- Kolacja.

- Nie chcę.
- Dlaczego ?
- Nie jestem głodna.
- Kotek. - wsadził mi do ust krewetkę. Skrzywiłam się. Dziwny, jeszcze nieznany smak. Może być, ale nie tego potrzebowałam.
- Marudo kochana...
- Ja nie marudzę - szturchnęłam go i pocalowałam w policzek.
- Tylko troszkę. - położył mnie i delikatnie dotykał. Cały czas na niego patrzyłam. Potem długo pocałowałam, sięgając ręką po butelkę wina. Podniosłam się, biorąc też dwa kieliszki. Poszłam do łazienki.
- Mała. Chce mi się seksu.
- To chodź - powiedziałam. Seks mi pomagał.
- Jesteś moją kochanką.
- Dziewczyną, żoną i kochanką - zaśmiałam się.
- Summi! Stoi mi - usiadłam na brzegu wanny i piłam wino, czekając aż woda się naleje.
- Rączkę masz, albo tu przyjdź. - przybiegł prawie.
- Wolę Twoje usta.
- Nie miałam ochoty na lody. - zasmiałam się, rozpinając jego spodnie.
- Trochę śmietany - wzięłam go do ust. Zrobiłam to szybko, aby mu ulżyć. Złapał moją glowę i miałam go całego w ustach. Gdy doszedł, starałam się wszystko połknąć ale nie mogłam. To, co zostało, starł palcami, które po chwili włożył mi do ust. Oblizałam je, mrucząc.
- Grzeczna dziewczynka - wstałam i rozebrałam się. Nie czekając na Hazzę, weszłam do wody - Podsuń się - patrzyłam jak się rozbiera.
- Nie za dużo tych tatuaży? - spytałam. Niektóre mi się podobały, ale niektóre były... dziwne.
- Nie. - usiadł za moimi plecami.
- Jak wolisz. - przyciągnął mnie do swojego torsu. Siedziałam bawiąc się pianą. Całował delikatnie moja szyję. Odchylilam głowę, dając mu do niej lepszy dostęp. Byłam pochłonięta myślami. Co z Damonem i Davidem? Co z Maggie? Wiem jacy są, ale dużo razem przeszliśmy. Jesteśmy przyjaciółmi. Nie mogę się tak po prostu od nich odizolować. On da mi wszystko. Pomógł mojej siostrze. Pomaga mi. Odwróciłam się, patrząc na twarz bruneta. Po chwili powróciłam do bawienia się pianą.
- Czemu ja? - spytałam. - Nie jestem ładna, nie jestem mądra. Nie jestem idealna, ani poukładana. Moje życie to chaos, a czego się nie dotknę, t to spierdolę.
- Dla mnie jesteś piękna i mądra. Nie szukam ideału.
- Ale sam popatrz. Mógłbyś mieć każdą kobietę w Anglii. Takie, które obracają się w twoim towarzystwie.
- Chcę mieć ciebie. Normalną rodzinę. Nie chcę wychuchanej panny.
- Przepraszam. Po prostu nie rozumiem czemu mam takie szczęście - odpowiedziałam i wstałam, owijając się ręcznikiem. Wyszłam z łazienki, a potem, ubrana w coś do spania, na balkon.
- Szczęście?
- Tak - oparłam się o balustradę i patrzyłam na plażę. - Pewnie dawno skończyłabym w burdelu.
- Wtedy bym Cię znalazł i kupił na zawsze
- Czuję się jak Pretty Women.
- Nie płaciłem ci za seks.
- Wiem. On też nie płacił.
- Nie wziąłem Cię dla seksu.
- Wiem. Po prostu z dna nagle jestem tu.
- I tu zostaniesz, kiciu - przytulił mnie od tyłu. Już nic nie powiedziałam. Odwrociłam się i delikatnie go pocałowałam. Poszliśmy do sypialni. Gdy już spał, w końcu odebrałam ten telefon. Wyszłam na korytarz.
- Nie dzwoncie teraz.
- Bo?
- Bo jestem z Harrym i chcę spokoju. Nie chce brać - uslyszałam śmiech
- Zakochana para.
- Damon przestań. Szydzisz.
- Zachciało Ci się. Przyjdź zrobic mi dobrze.
- Wiesz, lecę. Więcej kasy nie będzie.
- Bo?!
- Bo nie będę dziwką! Masz mało, to ukradnij, ja go wykorzystywać nie będę!
- Zakochałaś się w nim?
- Nie wiem. Po prostu mu zaufałam, a ty podobno jesteś moim przyjacielem, więc zaczniesz mnie wspierać - usiadłam pod ścianą. Tu nawet podłoga jest dokładnie wyczyszczona.
- Nie licz na to. Już nie jesteś jedną z nas. - rozłączył się. Zagryzłam wargę i spuściłam głowę w dół. Akurat to byli ludzie, z którymi byłam trzy lata. Poczułam się... oszukana? Smutna? Samotna?
Podniosłam się powoli i ruszyłam ku schodom. Na sobie miałam szare spodnie dresowe i koszulkę Harry'ego. W samych białych skarpetkach zbiegłam na dół, do hotelowego baru. Nie, nie alkohol. Gorąca czekolada, którą piłam na kanapie stojącej pod oknem wielkiego pomieszczenia. Pojedyncze osoby tańczyły. Niektórzy pili przy barze, a tak to było spokojnie. Podkuliłam jedną nogę, trzymając szklankę w dwóch dłoniach.
- Miś? - Harry kucnął obok mnie.
- Czemu nie śpisz? - popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Bo cię nie było.
- Idź. Nie będziesz paradować tu bez koszulki.
- Czemu ? Bez Ciebie nie idę.
- Za chwilę przyjdę - odparłam.
- Nie będziesz tu sama.
- Przecież nic mi się nie stanie. Czasem potrzeba samotności.
- Wolę mieć cię na oku.
- Nic nie zrobię, Harry. Nie mam narkotyków. Nie wyjdę stad bez butów. Piję tylko kakao - powiedziałam twardo. Damon wbił mi nóż w plecy.
- A ja się o Ciebie martwię.
- Niepotrzebnie.
- No chodź...
- Nie. - uparłam się i piłam to pieprzone kakao i miałam kurwa spieprzony humor. Nie winiąc Harry'ego. Poszedł bez słowa na górę. Dołączyłam do niego godzinę później. Rano dostałam okresu, co było już po prostu gwoździem do trumny. Miałam ochotę płakać. Prawie się do mnie nie odzywał. Nie chciałam go wczoraj zranić, ale byłam zła.
Po śniadaniu poszliśmy na plażę. Siedziałam na piasku, patrząc jak daleko wypływa. Bałam się, żeby mu się coś nie stalo. Chce żeby dał mi buzi i mnie przytulił. Wstałam, położyłam dłonie na biodrach i czekałam, aż w końcu przypłynie. 10 minut później wrócił. Wyglądał jak, o ja pierdolę, grecki bóg.
- Harry - stanęłam mu na drodze - Hazz nie chciałam być dla ciebie niemiła, bo to nie była twoja wina. Przepraszam.
- Czemu sie przejmujesz ?
- Nie chcę, żebyś był zły, to mnie boli - ostrożnie położyłam mu dłonie na torsie.
- A wiesz co mnie boli ? To, że jak jestes zła, to ja dostaję po łbie. Nawet nie powiesz, co się stało.
- Bo nie chcę zadręczać cię swoimi problemami, Hazz.
- Mnie to interesuje.
- Pocałuj mnie, bo tego potrzebuję. Bo po prostu zaraz wybuchnę i się nie pozbieram. - pocałował mnie tak namiętnie, że temperatura na plaży była jeszcze wyższa. Z takim samym zapamiętaniem oddałam pocałunek.
- Teraz powiedz mi co sie stało.
- Nie jestem już im potrzebna.
- Oni Tobie też.
- To byli moi jedyni przyjaciele. To trochę zabolało. Gdybym ja ci powiedziała "spadaj, mam cię dość"?
- Skarbie... - przytulił mnie - Masz przez nich same problemy.
- Wiem. Ale poczułam się wykorzystana.
- Rozumiem. Poznasz partnerkę Louisa, Niall'a. Będziesz miała lepszych znajomych... - pokiwałam tylko głową.
- Za ile dni wracamy ?
- Kiedy chcesz?
- To ty pracujesz. O właśnie. To mogę wrócić do pracy?
- Po co? - jęknął.
- No dobra - chociaż tyle. Znów mnie pocałował. Później przytuliłam się do niego i wróciliśmy do hotelu. Od razu wylądowałam na łóżku - Powietrza – zaśmiałam się i oderwałam od mężczyzny. 

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.
    Zapraszam do siebie http://pain-hryy-styles-hs.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarąbiste!!!! Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Poszła z nim do łóżka, a ma okres? Podejrzane.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!
    Czekam na kolejny
    Zapraszam do siebie
    saveyoutonight-louistommo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to Po prostu <3 Jest genialne. Życzę Weny <3 :* /N

    OdpowiedzUsuń
  6. Cuuudowne <33
    Czekam na kolejny oczywiście!
    Buziaki ;*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdzial <3
    Grecki Bog ... Wyobrazilam sobie go ,jezu...powietrza ;D
    Kocham strasznie te opowiadanie i ta super pare <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne !!
    Już czekam na next !!

    OdpowiedzUsuń
  9. 31 year-old Paralegal Ambur Monroe, hailing from Laurentiens enjoys watching movies like Planet Terror and Wood carving. Took a trip to Gusuku Sites and Related Properties of the Kingdom of Ryukyu and drives a Ferrari 340/375 MM Berlinetta Competizione. czytaj tutaj

    OdpowiedzUsuń