Kolejną asystentkę musiałem zwolnić. Denerwują
mnie nie dorobione dziewczyny, które się opierdalają lub mnie podrywają. Nie za
to płacę. I jest do kurwy prawie północ.
Jestem zmęczony i chcę piwa. Ale nie.
Muszę siedzieć w pracy, bo jutro mam kontrolę i wszystko musi być dopięte. No.
Chyba koniec. Wracam do domu.
Wziąłem
kluczyki i marynarkę. Wyszedłem z biura, a potem firmy. Jadę kurwa do domu.
Boże ciemno,
nic nie widać ale przynajmniej było mało aut. Jechałem tą samą drogą co zawsze.
Po chodniku szła grupa osób. Była ich czwórka i świetnie się bawili. Jakaś
brunetka szła tyłem co chwila pochylając się do przodu w napadach śmiechu. Jeden
z nich popchnął ją delikatnie i wyleciała na ulicę.
- Ej! -
krzyknęła rozbawiona, a potem odwróciła się i w jednej chwili widziałem
przerażenie w jej oczach. No i dałem po hamulcach. Kurwa mać. Auto zatrzymało się nie wiem...trzy
centymetry od zdezorientowanej dziewczyny? Aż sobie usiadła. Wyszedłem z
samochodu.
- Szybkooo
jeeździsz - powiedziała niewyraźnie. Podeszła
do niej reszta towarzystwa, a jakiś blondyn pomógł wstać. Widziałem jak klei do
niej łapy i gdzie się patrzy. W dekolt
za dużej bluzki. To znaczy ona nie była za duża. Ona po prostu miała tak wielki
dekolt. A spódnicę tak krótką, że ledwo jej za tyłek sięgało.
- Ale autko
jest ładne - zaśmiała się i pomachała mi ledwo stojąc na nogach. Trzymała ręką
szyję chłopaka.
- Chodź
mała, idziemy.
- Nigdzie z
nią nie pójdziesz. - powiedziałem przyciągając
ją do siebie za łokieć.
- Koleś
zostaw ją dobra? - drugi jej kolega mnie lekko pchnął. - Przyszła z nami, wróci
z nami. Idziemy Moore - przerzucił ją przez ramię, a ona zaczęła się śmiać.
- Chłopcy
się o mnie biją. Widzisz Maggie wolą mniieee nie ciiieebie - wybełkotała
pokazując na rudą. Przywaliłem jednemu i drugiemu i złapałem ją, zanim upadła.
- Odwieziesz
mnie do domku? Superrr.
-
Chciałabyś. - wsadziłem ją do samochodu.
- Gbur -
usłyszałem i zasnęła pijana. Pokręciłem głową i ruszyłem w stronę mojego domu. Zaparkowałem
w garażu obok innych swoich aut i wziąłem ją na ręce. Coś tam mruczała albo
pochrapywała. Tylko tak słodko. Dobra, mniejsza oto. Zaniosłem ją do mojej
sypialni, a sam poszedłem pod prysznic. Krótki,
ale orzeźwiający. Siedziała na łóżku i
bujała się w tył i w przód.
- Fajny dom,
ale chcę do swojego - uśmiechnęła się.
- Nie bardzo
mnie interesuje to, czego chcesz.
- Nie znam
cię i chcę do domu, więc sobie do niego pójdę. Ale jesteś dżentelmen. Jak ze
mnie królowa - wyszła z pokoju. Złapałem ją w talii i zawróciłem. Dlaczego ona
do cholery ze wszystkiego się śmieje ? Tak
alkohol na nią działa. Albo nie tylko alkohol? Złapałem jej podbródek i
spojrzałem jej w oczy.
- Chodź,
porozmawiamy. - usiedliśmy na łóżku. No, ona siedziała, a ja przed nią kucałem.
Znów się zaczęła bujać.
- Chcę do
domku i lulu.
- Dlaczego
ćpasz ?
- To takie
fajne! - podskoczyła na tyłku.
- Seks też
jest fajny. - Skrzywiła się, a potem
zaśmiała.
- Do domu.
- Zostajesz.
- pokręciłem głową.
- Po co?
-
Porozmawiać.
- Nie chcę.
- Bo ? -
pomachałem jej przed nosem woreczkiem z kokainą.
- O daj mi!
- wyciągnęła rękę. Zamknąłem go w dłoni i wstałem.
- Widzisz ty
też ćpasz. - śmiała się.
- Nie mała.
Ja nie ćpam. - położyłem ją na łóżku i się nad nią nachyliłem.
- To po ci?
Daj mi! - Wyrzuciłem to w kąt pokoju i
odgarnąłem jej włosy z buzi.
- To kiedy
pojedziemy do domu? - patrzyła na mnie zaciekawiona.
- A czemu
tak bardzo chcesz jechać do tego domu ? - tak ładnie pode mną wyglądała.
- Bo chcę
iść spać i rano muszę do pracy. To potem pójdę. - powiedziała bardziej do
siebie. Zaczęła się obracać i wylądowała na brzuchu przytulając się do
poduszki.
- Ale ja Cie
nigdzie nie puszcze. - przytuliłem jej plecy do mojego torsu. Już spała. Szybka jest.
~Summer~
Gdy się obudziłam,
trochę nie wiedziałam co się dzieje. Obca sypialnia, jakiś facet. Przystojny
facet spał obok. Powoli wstałam. Ał, moje oczy. Potrzebuję wody i muszę stąd
wyjść.
Zeszłam na
dół. Ten dom jest tak wielki, że można się zgubić. Drzwi były zamknięte. Szlag.
Poszłam do kuchni i wzięłam się za nalewanie wody do szklanki, którą wyjęłam ze
zmywarki. Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi i pobiegłam do holu. Jakiś
brunet w skórzanej kurtce wszedł do środka.
- Styles
śpi? - spytał mnie obojętnie.
- Tak, tak...-
JESTEM W DOMU TEGO STYLESA?! Oooo kurwa.
Ominął mnie
i ruszył na górę, a ja wyszłam pośpiesznie idąc do domu. Spałam w łóżku z
najbogatszym facetem w kraju. Szukałam mojego telefonu w torebce, ale go tam
nie było. Ani telefonu, ani narkotyków. Musiały
zostać w tej sypialni. Nie mogłam tam na razie wrócić, bo śpieszyłam się do
pracy. Poza tym musiałam o wszystkim powiedzieć Davidowi i Damonowi. Tylko jak sie z nimi umówię, kiedy nie mam
telefonu ? Kurwa. Grr. Kopnęłam w jakiś
śmietnik i pobiegłam do domu. Szukałam telefonów na jakiś kartkach. Zadzwonię z
pracy. w 15 minut byłam w hotelu. Stanęłam za recepcją już nieco ogarnięta.
Tylko ręce mi się trzęsły, gdy pisałam od koleżanki smsa.
"Nie
wiem dlaczego, ale spędziłam noc ze Stylesem. TYM". Moi koledzy to nie
byli dobrzy chłopcy, ale tym mi imponowali.
- Summer,
szef Cie wzywa. - usłyszałam od kierowniczki.
- Już idę -
jezu jeszcze mi tego brakowało. Weszłam do gabinetu, a tam Styles.
- Co jest
kurwa? - spytałam pod nosem czego nie usłyszał. - Telefon poproszę.
- Nie
zostałaś na śniadanie. - stał tyłem do mnie.
- Zazwyczaj
nie jadam z obcymi. Serio potrzebuję komórki.
- Chodź
tutaj. - wyciągnął do mnie rękę. Westchnęłam
i podeszłam. Tak mu się spodobałam czy jak.
-
Potrzebujesz tej pracy ?
- Inaczej
bym się nie fatygowała i tu nie przychodziła.
- To lepiej
mnie nie denerwuj.
- Telefon
chcę. Jest mój.
- a ja chcę
Ciebie. Jesteś moja. - Chyba się
powietrzem zachłysnęłam. Cofnęłam się o krok i skrzywiłam. On ma wszystkich w
rodzinie? - Nie jestem niczyja. Nie znamy się. Nie możesz sobie przypisywać
żadnych praw.
- Poznamy
się.
- Ta, z
pewnością. Okay, kupię sobie nowy - mruknęłam i wyszłam. Najgorsze pięć minut w życiu.
Ochroniarze
mnie zawrócili.
- Zostaw
mnie! Puść mnie! Zabieraj łapy! - wrzasnęłam i ugryzłam Josha w rękę. Nie.
Będą. Mnie. Dotykać. No i zamknęli mnie ze Stylesem w gabinecie. Usiadłam sobie
na krześle i czekałam na część drugą przedstawienia.
- Po co się
tak zachowujesz ? Moje dziwki.. to znaczy kobiety mają dobre życie.
- Zajebiście.
- pokazałam mu kciuki do góry. Złapał
mnie za włosy i podniósł. Warknęłam na
niego i złapałam za rękę mocno ją odpychając. Był ode mnie silniejszy to
prawda, ale no kurwa szarpać mnie nie będzie.
- Posłuchaj
mnie uważnie. Za taki ton do mnie już tutaj nie pracujesz i obiecuję, że pracy
w tym mieście nie znajdziesz. Przyjdziesz, przeprosisz to porozmawiamy. - Prychnęłam. Dam jednemu dupy to od razu
zarobię.
- To mnie
wypuść.
- Wypad. -
otworzył drzwi. Przed hotelem czekał
Damon. Przytuliłam się do niego.
- Debil
wyrzucił mnie z pracy.
- Idź z nim
do łóżka.
- Po co? To
dupek.
- Zarobisz.
- Tak, jasne
- prychnęłam. - Musiałabym go okraść. Pewnie sam by mi nic nie dal.
- Głupia
jesteś i tyle. Wszystkie jego laski żyją jak księżniczki.
- Dzięki, to
chciałam usłyszeć.
- Straciłaś
zajebistą szansę.
- W zasadzie
to nie - założyłam ręce na klatkę i uśmiechnęłam się. - Idziemy na zakupy.
Chodź.
- To znaczy
?
- Osobiście
go przeproszę za moje karygodne zachowanie. Ale najpierw daj mi coś, bo wszystko
mi zabrał.
- Nie mam.
- David ma?
- Nie.
Mówiłem Ci, że musimy uważać.
- Trzeba było
mnie do niego nie puszczać.
- Mam na
myśli mnie i Davida. Idź już do niego. Potrzebujemy kasę.
- Najpierw
zakupy. Aniołek Stylesa musi wyglądać,
tym go nie przekonam - pokazałam na uniform. Poszliśmy na zakupy. Następnego dnia
wieczorem zawiózł mnie do niego.
-
Powodzenia. - mruknął i odjechał. Nie ma to jak wsparcie. Westchnęłam i poszłam
do ogrodzenia. Milion zabezpieczeń i ochrona. Poprawiłam sukienkę dzwoniąc domofonem.
Nikt się nie odezwał, a furtka się
otworzyła.
- Uhu super
- mruknęłam i weszłam. Będę się musiała bardzo postarać. Drzwi też się
otworzyły.
Wzięłam oddech
i po raz drugi przekroczyłam próg tego domu. Harry siedział w salonie z
laptopem.
Oparłam
dłonie na białym fotelu i spojrzałam na niego przygryzając wargę. Przystojny
był.
Więcej pytań
nie mam
- Przyszłaś.
- prychnął.
- Chciałeś,
żebym przyszła.
-A ty nie
chcesz mnie znać.
-
Zdenerwowałeś mnie, bo nie lubię być traktowana jak rzecz ale jesteś.. byłeś
moim szefem wiec Przepraszam - zaczęłam
do niego podchodzić
- Nie
toleruję takiego zachowania.
- Wybacz - Summer
jest taka zdruzgotana. Zrobiłam minę winowajcy i spuściłam wzrok.
- Kiepska z
Ciebie aktorka.
- Masz rację
- ściągnęłam sukienkę i uklęknęłam. Zaczęłam iść do niego na czworakach w
bardzo czerwonej bieliźnie. Przygryzł wargę i patrzył na mnie. Zamknął laptop i go odłożył. Położyłam mu ręce
na uda i wbiłam w nie paznokcie mrucząc. Pociągnął mnie na swoje kolana. Wplotłam palce w jego włosy i mocno
pociągnęłam. Dlaczego czuje się podniecona ? Powinnam czuć obrzydzenie.
Za chwilę
zdam sobie sprawę, że mi się to podoba. Ciekawe...Zaczęłam kołysać biodrami
całując jego szyję. - Przepraszam, byłam niegrzeczna... - Dał mi klapsa. Tak
mocno, że pisnęłam z bólu. Wbiłam palce w jego ramiona. - Ukarzesz mnie? -
przygryzłam jego płatek ucha.
- A robiłaś
to kiedyś analnie ? - szepnął, a ja poczułam strach.
- Nie -
odpowiedziałam pospiesznie. Ma aż takie gusta?
- Więc tak.
Ukarzę. - Zagryzłam wargę. Jak powiem, że nie chcę to przegram.
- Jakiś
problem ?
- Żaden -
mruknęłam.
- Ubierz
się. - powiedział sadzając mnie obok siebie.
- Dlaczego?
- spytałam zdziwiona. Patrzyłam na swoje czerwone paznokcie.
- Nie zależy
mi na seksie
- Bo uwierzę.
Wszystkie twoje kobiety są do tego a ja naprawdę nie chce żebyś był zły. -
odparłam. Rozsunęłam nogi jeździłam palcami po delikatnej koronce.
- Jeżeli
chodzi o Ciebie nie zależy mi na seksie. - patrzył mi tylko w oczy
- Przecież
mnie nie znasz - szepnęłam.
- Nie muszę.
- chcesz
powiedzieć, że patrząc na mnie nie zależy ci nawet na seksie?
- Co mi po
seksie ? Jeżeli Ci na tym zależy to okej, możemy się pieprzyć. Tylko po co ?
- Więc czego
Chcesz.
- Kochać
umiesz ?
- Umiem. -
naprawdę Kocham. Seks alkohol i dragi. Ale jego też mogę kochać byleby mieć
kasę.
Pocałował
mnie. Delikatnie. Tak dawno nikt tego nie robił. Bardzo mi się to podobało. Oddałam pocałunek Jego
usta były... mrr.. Oplotłam jego szyję i
dalej całowałam. Czekałam aż mnie dotknie i się doczekałam. Przesunął palcami
po mojej bieliźnie. Cicho jęknęłam bo
bardzo mi się to podobało. Co mi szkodzi się z nim zabawić. Zycie to ryzyko i
zabawa. Wziął mnie na ręce. Oplotłam
nogami jego biodra.
- Sam
widzisz jak pozory mogą mylić - bawiłam się jego włosami. Położył mnie na
łóżku. Zgięłam nogę w kolanie i na niego
patrzyłam przygryzając wargę.
- Rozbierz
się do końca. - Tak zrobiłam. Zsunęłam
majtki i w niego rzuciłam. Zdjął
koszulkę i mogłam podziwiać jego tors. Whow. Tyle tatuaży. Świetnie się prezentowały.
Rozpięłam stanik. Podszedł do mnie powoli.
- Cycuszki.
- Też mi się
podobają - powiedziałam dotykając piersi. Położył mnie i nachylił się nade mną Zaczęłam
go całować. Masował moje piersi z taką wprawą, że sypialnia tylko odbijała moje
jęki. Odchyliłam głowę do tylu czując
się doskonale a to dopiero początek. O boże on we mnie wszedł. Wygięłam się w łuk czując to bardzo dogłębnie.
Ma się czym chwalić. Oplotłam mężczyznę
nogami i nie myślałam już o niczym innym tylko o tym co się działo teraz.
Łohoho.... To opowiadanie będzie zajebiste
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńSuper;)
OdpowiedzUsuńjak się zaczyna takim rozdzialem to już nie wiem co sie może dziać pozniej
OdpowiedzUsuńO matulu! ;o
OdpowiedzUsuńSeks w pierwszym rozdziale! *.*
Coś pięknego <3
Ściskam i życzę weny
You Belong With Me
super :))
OdpowiedzUsuńNajlepsze !!!!! *-*
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńNo, no, no. Pierwszy rozdział i po prostu zaniemówiłam.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zapowiada.
Czekam na kolejny ;*
Buziaki :*
A.
Zapowiada sie zarypiscie xx
OdpowiedzUsuńJuż to kocham <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
Zapowiada się MEGA ciekawie...
OdpowiedzUsuńSuper :*
OdpowiedzUsuńwwooww <3
OdpowiedzUsuńSuper :-). Zboczuchy ......... :-)
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńEkstra!!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. Dopiero zaczynam http://changed-my-life-ff.blogspot.com/?m=1
bardzo mi sie podoba :) czekam na nastepny :* <3
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuń*_*
OdpowiedzUsuń